Witam kochane panie! Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Mój partner się teraz oddala. Jak wam się podoba, kochane panie, że na wasz temat napisano książkę? Cały przekaz natchniony zawarty w niej, w całości traktuje o was i waszym życiu na Lemurii: jak wyglądało życie i czym się wtedy zajmowałyście, co wtedy odczuwałyście. Wiele z tego, co robicie na spotkaniach w Kręgu, skupia się na przypomnieniu tamtych czasów, bowiem one przede wszystkim były czasem nauki. Lemuria to czas nauki. Większość ceremonii odprawianych tam przez kobiety, odbywała się w celu nauki ich kolejnego pokolenia dziewcząt. Uczyłyście się wtedy zasadniczych prawd, które miały na zawsze pozostać na Ziemi w nadziei, że nadejdzie czas, kiedy te nauki zostaną ponownie wskrzeszone w Akaszy, a kobiety na całej Ziemi, zaczną sobie przypominać wiedzę szamanizmu. Właśnie dlatego tutaj się zbieracie. Oczywiście, w tym roku są wśród was takie, które wciąż mają pewne wątpliwości i na spotkaniach mówią: „Kryon, wierzę, że to co mówisz to prawda, ale jakoś nie potrafię się w tym wszystkim odnaleźć.” To jest bardzo powszechne odczucie, bowiem prosimy was o przypomnienie sobie bardzo odległej rzeczywistości. Kochane, pamiętajcie, że to jest pierwsze wspomnienie wyryte w waszej Akaszy; wspomnienie waszego pierwszego życia jako Istota Ludzka o 23 parach chromosomów.
Zatem ponownie zabiorę was w podróż i przypomnę wam coś jeszcze, abyście się temu przyjrzały i się zastanowiły. Wszystko, co wam przypominam to prawda. To, co wam przekazuję to prawda. To są wspomnienia bardzo odległej przeszłości, nie mniej jednak to są wspomnienia, które tkwią w waszym własnym wnętrzu, w waszej własnej Akaszy. Akasza to zapis wszystkiego, czego się nauczyłyście i doświadczyłyście, zwłaszcza tego, co was najbardziej dotknęło emocjonalnie. Nic nie wywarło na waszych emocjach większego wrażenia, jak pierwsze w życiu spotkanie z Gwiezdną Matką.
Już wcześniej wspominałyśmy, że Gwiezdne Matki nie były waszymi jedynymi nauczcielkami, powierzając nauczanie swym bezpośrednim potomkiniom. Mele’ha [Dr. Amber Wolf] była jedną z bezpośrednich potomkiń Gwiezdnej Matki. Ona nauczała wiele, wiele ludzi. Przede wszystkim były to kobiety w wieku od dzieciństwa do dorosłości. Czasami nauczała także chłopców, ale przedmiot całej nauki bardzo szybko przechodził na tematy szamaństwa, co stanowiło jej specjalność [i dlatego jej uczennicami były przede wszystkim kobiety].
Dzisiaj pragnę wam opowiedzieć jak wyglądało pierwsze spotkanie z Gwiezdną Matką. Jak już wcześniej była o tym mowa, na Lemurii istniał pewien system, według którego w ciągu swego życia każdy miał zapewnioną szansę zobaczyć Gwiezdną Matkę. Dzieci oczywiście, musiały być w odpowiednim wieku, aby to zapamiętać. Osobiste spotkania z nią po raz pierwszy w życiu, były jednakże zarezerwowane dla dziewcząt w pewnym wieku. Chłopcy też się z nią spotykali, tak samo zresztą jak dorośli i to się działo na specjalnych spotkaniach o pewnych porach roku, ale osobiste spotkania po raz pierwszy w życiu, były tylko dla dziewcząt. Każda z was na Lemurii jako dojrzewająca dziewczynka spotykała się z Gwiezdną Matką. Widziałyście się z nią także podczas innych spotkań, z udziałem dzieci obojga płci. Jak z tego wynika, spotkania z Matką Gwiezdną odbywały się według pewnego systemu i był on oparty na zasadzie równości pojmowanej intuicyjnie, to znaczy, dziewczynki [kobiety] spotykały się z nią jako pierwsze, bowiem to kobiety posiadały dar szamaństwa i to one były przyszłymi przywódczyniami i szamankami.
Zatem, odświętnie ubrane – na tyle, na ile to było na Lemurii możliwe – ustawiałyście się szeregiem i dobrze wiedziałyście, że oto czeka was spotkanie z Matką Gwiezdną, z kimś, nie z tego świata. Jak wam się wydaje, co takie dziecko mogło wiedzieć na temat spotkania z kimś nie z tego świata? Odpowiedź na to pytanie może was zaskoczyć, te dziewczynki wiedziały o tym całkiem sporo, żyły bowiem otoczone ludźmi, którzy wskazując na niebo mówli: „One są stamtąd. W nas też tkwi ich cząstka!” Wtedy nie mówiło się ani o DNA, ani o biochemii, wtedy mówiło się o pewnej tkwiącej wewnątrz cząstce, dzięki której ci ludzie byli święci, szczególni i niepowtarzalni. Wiedziałyście więc, że każda z was posiadała wewnątrz cząstkę Gwiezdnej Matki. Wy wiedziałyście o tym już od dziecka. Tak samo, jak znałyście swe przeznaczenie, jak wiedziałyście o tym, że dorastając, jako młode kobiety, przyjdzie czas, kiedy podczas nauki oddzielą was od chłopców i będą nauczać innych przedmiotów, że ta nauka będzie zaawanosowana, iż następnie będziecie ją przekazywały innym. Wiedziałyście, że w większym stopniu skupicie się na nauce współpracy i polegania na intuicji. Jednakże pierwsze w życiu spotkanie z Gwiezdną Matką to coś, czego nie da się porównać z innymi wspomnieniami z Lemurii.
Ustawiwszy się w szeregu, wchodziłyście na spotkanie gęsiego. Spotkania z Gwiezdną Matką zawsze odbywały się w specjalnie do tego przeznaczonej sali, ale ich protokół przebiegał zupełnie inaczej niż ten, według którego obecnie odbywają się spotkania z kimś ważnym, bowiem Gwiezdna Matka już tam na was czekała. Dzisiaj spotaknia z ważnymi osobistościami mają pewien uroczysty, dramatyczny ton; najpierw się wchodzi na salę i długo czeka, aż na dźwięk fanfary wchodzi dana osobistość i wtedy wszyscy wpadają w zachwyt.
Siedząc, Gwiezdna Matka już czekała, gotowa was spotkać. Nie siedziała na żadnym siedzisku, ale zwyczajnie po turecku na ziemi. Istnieje kilka bardzo dobrych przyczyn, dlaczego tak było. Po pierwsze, tak siedząc była od razu dostępna dzieciom, kiedy więc dziewczynki wchodziły na salę, nie czuły się onieśmielone, mogły ją od razu zobaczyć i wiedzały, że ona jest tam dla nich. Spotkanie więc nie zaczynało się od żadnego wielkiego wejścia, które mogłoby onieśmielić, bądź podkreślać wagę Gwiezdnej Matki. Dziewczynki przecież i tak już dobrze wiedziały, że ona jest ważna. Inną przyczyną tego, że ona na spotkaniu siedziała jest taka, że Gwiezdne Matki były bardzo duże, wysokie. One wtedy było o wiele wyższe, niż większość dzisiejszej ludzkości. Plejadianie są w ogóle wysocy i swój wzrost zawdzięczają i genetyce i diecie. Łatwo to zrozumieć, przyglądając się kolejnym pokoleniom ludzkości, które także są coraz wyższe. Tak działa postęp i ewolucja.
Gdyby Gwiezdna Matka weszła na spotkanie i dziewczynki zobaczyły jej wysoką sylwetkę, to mogłyby się przestraszyć. A przecież wcale tego nie chciałyśmy. Mówię „chciałyśmy,” bowiem moje kochane i ja tam byłam. Nie w formie ludzkiej, ale byłam tam, ponieważ od samego początku druga strona zasłony zawsze stanowi nierozerwalną cząstkę przybyszów z gwiazd. My stanowimy część świty przybyszów z gwiazd. To, co wtedy widziałyście dzisiaj was może zaskoczyć.
Oto ona tam sobie siedzała i co ciekawe, wcale nie wydawała się rzeczywista. Plejadianie posiadają pewną cechę, której nigdy nie potrafiliście oddać na żadnych obrazach, czy malowidłach. Ich skóra jest lekko przeźroczysta – bardziej niż wasza – i posiada pewne zabarwienie. Kochane, pamiętajcie, że cywilizacja Gwiezdnych Matek jest kolorowa. One nie wygądały jak polinezyjki czy murzynki. One jak gdyby mieniły się kilkoma odcieniami, ale nie w takim stopniu, żeby można było powiedzieć, że one były niebieskie, czy zielone. Przezroczystość ich skóry czyniła ją piękną, poza tym, była gładka. Wygląd Gwiezdnej Matki więc przykuwał waszą uwagę bowiem choć na pierwszy rzut oka wydawała się nie z tej Ziemi, to przecież czułyście, że była w pełni człowiekiem. Kiedy następnie otworzyła oczy i zaczęła mówić, to wy się rozpływałyście w zachwycie. Dobrze to zapamiętałyście, bowiem to był wasz pierwszy kontakt z istotą nie z tego świata. Od razu wiedziałyście, że będziecie się z nią jeszcze widywać, że nauczy was szczególnych rzeczy, że będzie się pojawiała o szczególnych porach.
Gwiezdnych Matek było więcej, ale wy poznawałyście je po jednej. Podczas spotkania dowiadywałyście się jak ma na imię i tego imienia zupełnie nie potafiłyście wymówić. To było zabawne, jak wszystkie dziewczynki starały się je wymówić. Wasze struny głosowe są inne i jej imienia nie dało się wymówić. Na pierwszym spotkaniu więc częścią całej zabawy było nadanie Gwiezdnej Matce pieszczotliwego zdrobnienia, które dawało się wymówć. Wy to wtedy nazywałyście zdrobnieniem na dany dzień, bowiem według ówczesnego protokołu do Matki zwracano się po imieniu.
Każda dziewczynka była zachęcana, aby się z Gwiezdną Matką przywitać i się jej przedstawić. Wtedy także musiała nadać Matce zdrobnienie na dany dzień. Zwracanie się do Matki Gwiezdej używając zdrobnienia, wcale nie czyniło całego spotkania trywialnym, przeciwnie: wprowadzało element zabawy i nadawało mu bardziej osobisty, czuły charakter, czyniąc Gwiezdne Matki jeszcze bardziej przystępnymi. Ostatecznie one przecież były właśnie matkami. Żyjąc na Lemurii nigdy tego spotkania nie zapomniałyście i ono wciąż jest wyryte w waszej pamięci.
Wcześniej dzisiejszego wieczora, w przekazie dla grupy mieszanej, mówiłam o iskierce, o czymś, co zachodzi potem, jak już wzięłyście ostatni oddech i kiedy mówicie: „O jej! O jej!” kiedy uzmysławiacie sobie wszystko, czego za życia nie wiedziałyście i widzicie wszystko, czego wtedy nie było widać; kiedy uzmysławiacie sobie, że jesteście wspaniałe. [Sobotni przekaz z 20 lipca, 2019 z Bostonu nie został zamieszczony na stronie Lee co znaczy, że pewnie się z jakiejś przyczyny nie nagrał – przyp. tłum.]
Kochane panie, każda z was posiada taką iskierkę. Mężczyźni jej nie dostali. Chłopcy nigdy nie spotykali się oko w oko z Gwiezdną Matką i nie nadawali jej żadnego zdrobnienia. Takie spotkanie stanowiło początek nauki szamaństwa, miało was odprężyć i przyzwyczaić do obcowania z Duchem. Przyzwyczaić was do miłości, którą niesie obcowanie z Duchem. Każda z was posiada w sobie tę cząstkę, która jest pełna czci, ale nie pobożna, cząstka, która rozpoznaje matkę tak samo, jak wy same wiecie, kto to matka. Wtedy widziałyście miłość i miłosierdzie w oczach Gwiezdnej Matki i ten widok zapierał dech w piersi.
Proszę was, abyście tę iskierkę w sobie odnalazły. Innymi słowy proszę, abyście odnalazły pełne uzmysłowienie i przypomnienie tego, jak to wtedy czułyście. Nie proszę żadnej z was o odtworzenie tego spotkania w 3D, ani żeby to dokładnie namalować. Wszystkie z was potrafią to spotkanie sobie przypomnieć, odtworzyć pod względem odczuwanych wtedy emocj, bowiem tam byłyście. Kiedy mówię „wszystkie” zwracam się do każdej z was zebranych na tej sali, bowiem każda z was żyła w czasach Lemurii. Każda zebrana dzisiejszego wieczora na tej sali kobieta widziała Gwiezdną Matkę, a nie zawsze tak jest. Zwykle na tego typu spotkania przychodzą panie powodowane ciekawością, które zastanawiają się, czy też tam były. Dzisiejszego wieczora wszystkie tam żyłyście. Na spotkania w Kręgu coraz częściej przychodzą właśnie Lemurianki. Czujecie wezwanie i nań odpowiadacie.
To do was się teraz zwracam i proszę, abyście tę iskierkę odnalazły, przypomniały sobie, co czułyście podczas pierwszego w życiu spotkania z istotą nie z tej Ziemi, z tą osobą, z kobietą, która wyglądem bardzo się od was różniła, która pochodziła z miejsca, które stało się nasieniem was samych. Podczas tego spotkania bardzo szybko kolor jej skóry przestwał was dziwić, przestawała was dziwić jej przezroczystość. Bardzo szybko jej głos wydowybwający się z gardła o podwójnych strunach głosowych przestawał się wydawać dziwny, Gwiezdna Matka bardzo szybko przestawała wydawać się dziwna i niesamowita, bowiem się w niej zakochiwałyście. Ona promieniowała pewnym rodzajem miłosierdzia, które jest właściwe tylko Synowi Bożemu, która napełnia salę takim ładunkiem emocjonalnym, że jedyne, co pragniecie w jej obecności to siedzieć i śpiewać jej imię. Ona natchnęła was tą samą umiejętnością, abyście pewnego dnia w bardzo odległej przyszłości usiadły z innymi kobietami i nauczyły je jak tę iskierkę odnaleźć i wskrzesić, abyście zaczęły się uczyć wszystkiego, o czym zapomniałyście. Dzisiaj mówię wam prawdę, której nie przekazywałabym, gdyby było inaczej. Nich ceremonie się rozpoczną.
I tak jest.
Kryon
Tłumaczyła: Julita Gonera
Korekta: Jadwiga Fedynkiewicz